Zdaniem działaczy i kibiców Resovii „Stal” w nazwie stadionu to ewidentny dowód na faworyzowanie jednego z klubów.
- Nie dość, że w nazwie stadionu ma być „Stal” to jeszcze niebieskimi literami – denerwują się Resoviacy. To oficjalne barwy klubu „Stali”. Problem w tym, że także miasta i na tym opiera się argumentacja urzędników.
- Stadion ma być ogólnodostępny. Każdy klub będzie miał prawo z niego skorzystać, przy wcześniejszym przedłożeniu terminu imprezy – tłumaczą w ratuszu. – Jeżeli terminy się pokryją, wówczas zadecyduje korzystniejsza dla miasta oferta.
Zdaniem działaczy i kibiców klubu „Resovia” to jedynie przykrywka. Miasto ewidentnie faworyzuje „Stal", o czym świadczy ta sama nazwa klubu i stadionu. W przeciwnym wypadku miasto zdecydowałoby się na wykreślenie słowa „Stal” z nazwy stadionu.
O taką korektę wnioskował Witold Walawender podczas ostatniej sesji rady miasta, w trakcie której radni ustalali nowy regulamin stadionu miejskiego. Usłyszał wówczas od wiceprezydenta Stanisława Sienko, że to niemożliwe, bo taka nazwa widnieje w oficjalnej dokumentacji, przedłożonej komisji UE i miasto mogłoby stracić dotację.
- Ale w nazwie dokumentacji nie widnieje słowo „Stal”, tylko "poprawa infrastruktury sportowej poprzez przebudowę stadionu miejskiego w Rzeszowie” – mówi Walawender . - Nie wykreślenie „Stali” z nazwy to tylko zła wola urzędników.
Tymczasem Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie dopatrzył się żadnych nieprawidłowości w nazwie.