Rzecznik Państwowej Straży Pożarnej st. bryg. Karol Kierzkowski zwrócił uwagę, że spośród 16661 pożarów w budynkach mieszkalnych od 1 stycznia do 19 czerwca 2025 r., jedynie 486 zostało wykrytych przez systemy detekcji dymu. Oznacza to, że tylko ok. 2,9 proc. pożarów zostało zasygnalizowanych na wczesnym etapie przez urządzenia ostrzegawcze, które mogłyby umożliwić szybszą ewakuację i skuteczniejszą interwencję służb ratunkowych.
Jak ocenił, liczba pożarów wykryta na wczesnym etapie mogłaby być znacznie wyższa, gdyby systemy detekcji dymu były powszechnie instalowane w mieszkaniach i domach.
Najwięcej pożarów wykrytych przez czujniki dymu miało miejsce w hotelach (183 przypadki), internatach (150), budynkach wielorodzinnych (132), domach jednorodzinnych (11).
Kierzkowski poinformował, że w czerwcu br. strażacy interweniowali 415 razy w związku z emisją tlenku węgla w budynkach mieszkalnych. "34 osoby uległy podtruciu" - dodał.
Rzecznik przypomniał, że często przyczyną pożarów są niepozorne zaniedbania: wadliwa instalacja elektryczna, nieczyszczony przewód kominowy, pozostawiona bez nadzoru świeca czy zapomniana potrawa na kuchence.
Czujka dymu lub czadu to prosty sposób na zabezpieczenie domu. Urządzenia te ostrzegają mieszkańców o powstaniu pożaru lub emisją tlenku węgla. Wybierając czujkę, warto zwrócić uwagę na certyfikaty, takie jak europejski certyfikat zgodności CE. Certyfikat ten gwarantuje, że produkt spełnia normy bezpieczeństwa i jakości. Taka czujka gwarantuje nam bezpieczeństwo przez wiele lat.
MSWiA we współpracy z Komendą Główną Państwowej Straży Pożarnej w 2024 r. opracowało przepisy dotyczące czujek. (PAP)
mgw/ agz/
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz