- Świetnie było wrócić do miasta, w którym żyje moja rodzina. Mam wiele wspaniałych wspomnień z tej hali, którą dobrze znam. Rzeszów zawsze będzie mi bliski sercu. Nie było lepszego losowania dla mnie osobiście, żeby przyjechać i spotkać się z rodziną, znajomymi i zobaczyć znowu tą piękną publiczność, która wypełniła całą halę. Rewelacja dla mnie - stwierdził Drzyzga, który po jedenastu latach zagrał na Podpromiu w roli gościa.
Jego zespół obiecująco zaczął mecz podobnie jak w pierwszym spotkaniu w Stambule, ale z czasem inicjatywa należała już do Asseco Resovii.
- Teoretycznie pierwszy set nie zapowiadał tego, co stanie się później. Tak samo było w Stambule. Zagraliśmy wówczas pierwszą partię nieźle, na wyższym poziomie, który zdarza się nam prezentować, ale ciężko nam go utrzymać. Tak samo było w Rzeszowie, wygraliśmy, graliśmy normalnie, ale popełniliśmy 2-3 błędy. Potem wiadomo, że Resovii grało się już luźniej, czy na zagrywce, czy w ataku, we wszystkich elementach mieli przewagę i zasłużenie wygrali dwa mecze i awansowali dalej bo byli lepszą drużyną - mówił były rozgrywający reprezentacji Polski.
Jego zespół podjął ryzyko w zagrywce, co zaowocowało wygranym pierwszym w setem, ale w kolejnych rzeszowianie odpowiedzieli taką samą bronią.
- Na pewno brak Bartka Bednorza był osłabieniem, bo z tego co oglądam mecze Resovii, to widzę, że jest takim, że tak powiem, koniem pociągowym i trzymał tę drużynę często na swoich plecach. Była to duża strata, ale też mają zawodników, którzy umieją grać w siatkówkę i to nie jest tak, że nagle mieli się bać albo poddać, jeszcze przy tym, że mieli dobry rezultat w meczu w Turcji. Robili swoje, a my musieliśmy ryzykować zagrywką, bo innymi elementami ciężko by było nam dziś to wyrównać. Nie jesteśmy tak fizyczną drużyną, żeby ich zablokować lub nie wiem, grać jakąś +brudną siatkówkę+, bo nie mamy aż też takiej techniki - mówił Drzyzga.
Fenerbahce dla dwukrotnego mistrza świata jest trzecim zagranicznym klubem po Olympiakosie Pireus i Lokomotiwie Nowosybirsk.
- Chyba można narzekać tylko na korki w 30-milionowym mieście, jakim jest Stambuł. Czasami podróże na lotnisko są dla nas najtrudniejsze. Jak już poruszamy się w naszej strefie treningowo-meczowej, to już nie ma takich problemów. Jesteśmy w miarę przyzwyczajeni, że jakieś 40 minut trzeba poświęcić. Niczego mi tam jednak nie brakuje, oprócz oczywiście rodziny - podkreślił Drzyzga.(PAP)
rm/ krys/
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz